Pierwsza komisja w życiu. Lecząc się już wiele lat na depresję i nerwicę lękową, po przejściach w pracy zostałam wezwana na komisję. Kontrol przebiegła spokojnie, wielka P. psychiatra rozmawiała ze mną, że faktycznie moje objawy wskazują na chorobę i ogólnie funkcjonowanie jest zaburzone, poleciła mi nawet psychologów z Wrocławia bo jak sama stwierdziła „bez terapii Pani z tego nie wyjdzie”. Ogólnie opisując swój dzień który jest dla mnie bardzo trudny, okazywała zrozumienie i raczej nie wynikało z tego, że jestem zdolna do pracy. Miałam dokładną dokumentację leczenia na pół roku wstecz, jeszcze zanim przebywałam na l4.
Jakież było moje zdziwienie kiedy usłyszałam „zdolna do pracy”. I tak oto, z zaburzeniami lękowymi, depresją, brakiem sił do wstania z łóżka usłyszałam, że jestem zdrowa, no cudowne ozdrowienie! Życzę tej Pani wszystkiego co najgorsze, zwolnienie miałam miesiąc i zostało mi odebrane mimo leczenia od około 6lat, a osobom które notorycznie kłamią jest wypłacane. Kpina! Teraz mój stan psychiczny jest w jeszcze większej rozsypce i oby ta Pani miała mnie na sumieniu.
Od kilku dni próbuje skontaktować się z oddziałem telefonicznie. Niestety bez rezultatu. Ogólna infolinia nie odpowiada a innego numeru nie ma. Tragedia.
Pozdrawiam Panią Małgorzatę Sokołowską. Mam nadzieję, że Pani język zbytnio nie spuchł od paplania głupot w tę i z powrotem. Kłamstwo ma krótkie nogi, a Pani kiedyś poniesie swoją karmę za to co Pani mi zrobiła w zeszłym roku.
Pani w sekretariacie pracuje za karę!!!!wielka łaskę robi że przyjmie interesanta....ta instytucja powinna być zrównana z ziemią!człowiek ma rehabilitację a o tej samej porze co komisję...I nie nie pani nie zmieni godziny bo nie może!!!kpina szmaciarskiej damy !!!!!dno wielkie zusowskie dno!!!!
ZUS w Legnicy skierował mnie na badania, które przeprowadza lekarz orzecznik Zakładu. 27 marca 2024r. trafiłam do dr. n. med. Agnieszki Stępień.
Było to moje pierwsze badanie tego typu.
Pani doktor zadawała pytania i właściwie nie słuchała odpowiedzi przerywając mi: "To nie gabinet psychiatryczny, aby mi pani opowiadała. Nie mam tyle czasu". W konsekwencji nie rozumiałam celu tej wizyty, jak pani doktor miała zweryfikować stan mojego zdrowia, skoro nie nawiązała ze mną relacji pacjent - lekarz.
Czułam, że cokolwiek powiem, decyzja jest już i tak podjęta. Pani doktor była arogancka, pozbawiona empatii, oceniająca mnie jako osobę, a nie pacjenta. Pozwalała sobie na wyrażanie swoich obcesowych opinii na temat mojego prywatnego życia, które nie miały związku z moim zwolnieniem lekarskim.
Możliwe, że w swoim prywatnym gabinecie pani doktor przestrzega deklarowanych reguł, cytuję:
"Za równorzędne z rzetelną wiedzą medyczną uważam jakość relacji z Pacjentem i dbałość o jak najlepszą współpracę".
Widocznie będąc orzecznikiem ZUS, kieruje się innymi "zasadami".
Ta wizyta kosztowała mnie wiele zdrowia, nie wyobrażam sobie, że trafia do tego gabinetu ktoś w dużo słabszej kondycji psychicznej, bez wsparcia bliskich.
W najczarniejszych myślach nie sądziłam, że spotkam takiego lekarza, który najprawdopodobniej składał przysięgę Hipokratesa. Widocznie bez zrozumienia.
ZUS to najwięksi złodzieje z białych kołnierzykach. Pomijam fakt składki zdrowotnej czy innych danin/ukrytych podatków. Ale koszty przy jakimkolwiek spóźnieniu są ogromne. Nikt się nie liczy z podatnikiem/frajerem płacącym składki. Okradają nas ile wlezie. Trzeba uciekać z firmą za granicę tam gdzie tych darmozjadów nie ma.