Mój pobyt w Pałacu Warlity zapamiętam jako przykład niezachwianej spójności między przyrodą a człowiekiem. Umiejętna kooperacja personelu, dyskretnie przemieszczającego się po terenie hotelu i jego parku nie przeszkadza odwiedzającym, a daje poczucie dbałości o ich dobre samopoczucie i miły wypoczynek. Każda moja prośba skierowana w stronę personelu była realizowana z rzadko dzisiaj spotykaną życzliwością.
Bardzo cenię ośrodki, które na wstępie, z pełną przejrzystością informują o warunkach i cenniku hotelowym już podczas przywitania gości.
Moje pozytywne odczucia z wypoczynku w Pałacu Warlity spotęgował szef kuchni,
który prezentuje kuchnię Fusion, zachwyca smakiem i prezentacją dań.
Kolacja degustacyjna oddała w pełni przekrój Jego kompetencji.
Grawlax z łososia z kompozycją botwinki, ogórka, szczawiu i koperku rozłożył moje kubki smakowe na czynniki pierwsze .
Dekorowanie i przysmaczanie dań sezonowymi kwiatami (w moim przypadku to ogórecznik, chaber, nagietek) i wszechobecnymi mikroliśćmi w połączeniu z daniami rozbudzają apetyt konsumenta.
Nic dodać nic ująć. Polecam to miejsce każdemu, kto lubi spokój, przyrodę, ptaki, jezioro i oczywiście niepospolite i smaczne dania.
Zdecydowanie odradzam snobom i hałaśliwym imprezowiczom, bo zakłócą czar, spokój i równowagę tego miejsca.
Piękne miejsce, rozległy park, bardzo zadbany, hotel bardzo kameralny, pięknie urządzony, wygodne, duże pokoje. Na pewno potrzebna jest klimatyzacja w każdym pokoju, my akurat nie mieliśmy, co było niestety trochę uciążliwe. Śniadania bardzo smaczne, świeże produkty, na bieżąco przygotowywane potrawy z jajek, owoce, soki, szampan. Restauracja a la carte z pysznymi daniami, pięknie podanymi, jedyna uwaga dotyczy drinków - myślę, że albo należy je wycofać z karty albo przeszkolić kogoś w kwestii przygotowywania. Przy tak spektakularnie wyglądających daniach drinki w szklance do soku wyglądające jak woda, aż nie pasują...
Może warto też pomyśleć nad ochroną obiektu, po godzinie 21 w Pałacu nie ma już nikogo z obsługi. Myślę, że goście czuli by się bardziej komfortowo, szczególnie w tygodniu, kiedy zajęte są tylko 3 czy 4 pokoje...
Ogólnie pobyt uważam za bardzo udany, cisza, spokój, pomosty na jeziorze, miejsce na ognisko, huśtawki... dla mnie na plus również to, że hotel nie ma atrakcji dla dzieci, miejsce raczej dla dorosłych. Drobny upominek przy wyjeździe. Na pewno wrócimy!
"Można nie jeść wcale, ale nie można jeść źle..." Miejsce: restauracja w hotelu, czas: sobota po południu... Zanim jednak przejdziemy do jedzenia to parkujemy samochód... przy parkingu kontenery z których wysypują się śmieci... Głodni puszczamy w niepamięć i wędrujemy do stolika na tarasie pałacyku. No to serwis... Czas oczekiwania na napoje około pół godziny. Po tym czasie dostarczony gin z rozpuszczonym prawie do końca lodem. Jedzenie: zupa rybna, sandacz i gęsie żołądki. No to jemy... I tu się nie rozpłyniemy. Zero pomysłu na połączenie smaków, nie mówiąc o teksturze. Kucharz rozkochał się w groszku i brokule - dodawany do zupy i do dania głównego. Mało... to będzie dokładka. Karta, a w karcie gicz - niestety brak, piwo znad olsztyńskiego jeziora - brak. Wiedza kelnera o daniach żadna, nie wie co podaje, co jest, a czego brakuje. Miejsce mogłoby być piękne bo położone malowniczo... jednak brzeg jeziora zaniedbany... Pomarzyć dobra rzecz...
Miejsce bardzo fajne z fajna obsługa, z całkiem niezłym jedzienem przepięknie podanym. Można przyjechać i się zrelaksować. Domki fajne, ładnie urządzone, wygodne ze wspaniałymi fotelami do relaksu. Domków są tylko 3 sztuki, więc zapewniają prywatność, ciszę i spokój. Pod domki przychodzą króliki :)
Fajna sauna, dyskretna, prywatna, tylko dla Ciebie.
Z rzeczy przeszkadzających ale nie z winy hotelu, na drugim brzegu jeziora w dzień jeżdżą crossy a w nocy do drugiej godziny leci disco polo. Polecam zabrać zatyczki.