Zamknięte dla osób postronnych miejsce pracy tysięcy pracowników. Teren tak ogromny, że przemieszczają się oni samochodami, darmowym stoczniowym autobusem lub na rowerze.
Widać sporo budynków, które czas świetności mają już za sobą, ale wydaje się że na bieżąco starają się je remontować i na terenie stoczni jest pare odrestaurowanych perełek. Mogłoby wszystko wyglądać jeszcze lepiej, ale estetyka pewnie nie jest priorytetem takiego miejsca.
Pracownicy tworzą to miejsce i są pomocni oraz życzliwi. Mają swoje procedury, do których należy się po prostu dostosować.
Reszta typowo stoczniowa, czyli rdza, brud i smród spawania. Niektóre maszyny i urządzenia są jeszcze z poprzedniej epoki, co może nie być do końca bezpieczne dla użytkowników.
Co ciekawe po drugiej stronie brzegu często widać wędkarzy, którzy zamiast ryb, łowią chyba śrubki i nakrętki ze statków
Na portierni panowie pomocni i mili, magazynier również, natomiast starszy, grubszy pan na wadze to kpina, cham do potęgi entej. Psuje na samym wejsciu wizerunek firmy. Opryskliwy z głupimi komentarzami (byłem pierwszy raz na rozładunku, mam nadzieję, że ostatni). Gdańsk jest cudownym miejscem z cudownymi ludźmi...mam nadzieję, że ten WIELKI PAN WAGOWY kiedyś trafi na swojego...oby w papę nie zarobił. Jeżdżę po całej PL, ale dzisiejszy przypadek...ehhh szkoda słów. Toruń pozdrawia Gdańsk
Na Ostrowiu odbywa się przez wagę przed bramkami wjazdowymi niestety elita ochroniarzy albo nadludzi nie wiem jak ich nazwać i nie są w stanie poinformować a nie ręką machnąć do kierowcy który nie wie jak wyjechać także szkoda gadać
Nie polecam, człowiek jest traktowany jak niewolnik a limit roczny w nadgodzinach nie istnieje. Pracownik nie ma benefitów finansowych za umiejętności tylko za zrobienie jak największej ilości nadgodzin. Już nie mówiąc o szacunku i kulturze dla pracownika.
kiepska organizacja dostaw - biuro przepustek nigdy nic nie wie. jak mogą wpuszczać na teren ludzi do firm, jeśli nawet nie wiedzą, gdzie te firmy się znajdują?! i to nawet nie pojedynczy przypadek (3na 4 wizyty w moim wypadku! hańba!), który można jakoś przeżyć. potem człowiek krąży i pyta, pokazując na mapkę wielkości dłoni tak dokładną, że większości mniejszych zabudowań na niej nie ma... słabe oznaczenie budynkow na terenie - już o nazwach firm nie wspominając, bo tych w większości nie ma... zależnie od punktu widzenia można stracić kilka godzin lub po prostu pozwiedzać