Moje doświadczenie na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Szpitalu Wojskowym było głęboko rozczarowujące i oburzające. Zgłosiłam się z silnym bólem brzucha, podejrzewając zapalenie wyrostka. Choć nie było innych pacjentów, lekarz przyjął mnie niechętnie i bez okazywania szacunku. Jego zachowanie było wręcz skandaliczne kiedy opisałam objawy, zamiast podejść do sprawy profesjonalnie, odpowiedział z pogardą: "Czego Pani ode mnie chce?".
Na moje sugestie dotyczące możliwości zapalenia wyrostka, odrzekł: "Skoro nie ma Pani biegunki, nie sika Pani krwią i może Pani chodzić, to nic Pani nie jest." Najbardziej upokarzający moment nastąpił, gdy polecił mi opuścić gabinet, mówiąc, że powinnam się zastanowić, "po co przyszłam i czego oczekuję". Czułam się poniżona i całkowicie zlekceważona jako pacjentka.
Lekarz ten nie tylko nie wykazał się profesjonalizmem, ale sprawiał wrażenie, że nie powinien pełnić swojego zawodu. Jego komentarze, takie jak "Nie obchodzi mnie, co się komu wydaje" czy "Jeśli nie ma Pani wyników badań, to nie jestem czarodziejem", były dowodem na jego obojętność wobec mojego stanu zdrowia. Zamiast przeprowadzić podstawowe badania, potraktował mnie z wyższością, jakby pacjent nie miał prawa zgłosić się do szpitala a szpital to jego własność .
Na szczęście później trafiłam do innego szpitala, gdzie od razu przeprowadzono badania – od razu wzięli mnie na wyniki krwi oraz USG.
Dzięki profesjonalnemu podejściu personelu szybko postawiono diagnozę, co potwierdziło moje wcześniejsze przypuszczenia. To doświadczenie pokazało, że pacjentów można i należy traktować z szacunkiem i troską, czego niestety zabrakło w Szpitalu Wojskowym na każdym etapie mojego pobytu.
Nie zamierzam tego tak zostawić. Po wyjściu ze szpitala podejmę wszelkie kroki, by lekarz, który nawet nie miał plakietki identyfikacyjnej, poniósł konsekwencje za narażenie mojego zdrowia i życia! .
pokaż więcej...